Godziyny otwarcia

Pn - Nd 8:00 - 22:00

Adres

Mysłowice

BLOG

„Ptaszek na uwięzi” Rozmowa z pacjentem

osoby trzymające się za ręce, więź

Data dodania

06.03.2024

Spis treści:

  • Pytasz co mi dało uzależnienie
  • Pytasz o miłość w aktywnym uzależnieniu, bliskość, seksualność
  • Zadajesz pytanie jak zerwać się ze smyczy?
  • A jeśli ktoś ma opór i lęk przed leczeniem? Że się nie uda? Tyle razy już próbował?
  • Czy więc jest coś co to uzależnienie mi dało?

Pytasz co mi dało uzależnienie?

Rozumiem, że to pytanie jest przekorne.
Totalne zniewolenie. Kajdany. Zabortyzm. Krótką smycz.

Bo wiesz, to jest tak:

na samym początku jest tak jakbyś najpierw znalazł najlepszego przyjaciela: rozumie Cię jak nikt, przybije piątkę, poczujesz się przy nim świetnie, pójdziecie razem w miasto, albo posiedzicie w domu. Obieca Ci cały świat, da poczucie mocy. Lub da otulenie, potowarzyszy w płaczu i żalu, ułoży do snu, owieje obietnicami. Oswojenie, które powoli przechodzi w osaczenie. O tak, masz poczucie, że możesz wszystko, że wszystko jest możliwe.

Jeszcze nie wiesz, że to jest zaborca, toksyk, który nie lubi konkurencji. Nie chce widzieć wokół Ciebie nikogo, bo wszyscy mu przeszkadzają przed zawłaszczeniem Ciebie i Twojego życia. Powoli odsuwa od Ciebie wszystkich, na których Tobie zależało, żeby mieć jak najmniej świadków Twojego upadku (jeszcze komuś by się udało Cię uratować, a przecież nie taki jest plan). Sukcesywnie skraca Ci smycz, czasem pozwoli Ci się oddalić na moment, żebyś poczuł coś czego czuć nie chcesz, a potem pociąga za coraz krótszą smycz i mówi: do nogi – to ja teraz jestem Twoim panem. A Ty wracasz, coraz szybciej, coraz bardziej skulony, bo przecież nikt inny nie jest w stanie dać Ci tego co obiecał on: poczucia ulgi – i to natychmiastowo. Wiesz już w pewnym momencie, że te chwile ulgi są coraz krótsze, a Ty go potrzebujesz obok częściej, więcej i szybciej. Przyjaźń zamienia się obsesję. Nawet jeśli pojawi się jakiś moment otrzeźwienia, masz chwilę refleksji, orientujesz się, że tkwisz w najbardziej toksycznej relacji swojego życia. Chcesz się z niej urwać, lecz z biegiem czasu jest to coraz bardziej trudne. Bo to on tu rządzi i to on trzyma smycz. Za niesubordynację dołożył Ci teraz kolczatkę, a Ty jesteś już zbyt poraniony, zmęczony, zobojętniony i zamroczony, by mieć siłę na cokolwiek. Więc jesteś w potrzasku, na tej krótkiej smyczy, kolczatka się zaciska, z każdym momentem tracisz oddech. Siedzisz w swojej brudnej budzie obrzydzenia do siebie samego i z poczuciem niezrozumienia przez świat. Bo przecież wszyscy są już przeciwko Tobie, a jeśli nawet kilku z nich zostało i wyciągają rękę, to Ty tego nie widzisz, bo Twoja optyka została już odpowiednio przefiltrowana. 

Pytasz o miłość w aktywnym uzależnieniu, bliskość, seksualność…

Jedyna miłość i bliskość – to tylko ta powstała relacja z uzależnieniem: na początku wzajemna. Później toksyczna, jednostronna – i wierz mi lub nie, to nie Ty jesteś tym kochającym. Strefa seksualna? – zapomnij: parafrazując pewien tytuł. „ptaszek też na uwięzi”. Generalnie wszystkie strefy życia są zdominowane przez tego zaborcę. Wszystkie. Nic bez niego, a nawet z nim już niewiele. 

dwie dłoanie układające puzzle

Znajdź drogę do zdrowia
i wewnętrznej równowagi

Zadajesz pytanie jak się zerwać z tej smyczy?

Tak samo jak się dałeś na niej zapiąć, tylko w drugą stronę – powoli, sukcesywnie, bez szarpania. Tutaj nagłe ucieczki, bez planu nie zdawały rezultatu …. Zawsze wracałem. Dopiero jak już moja własna buda była tak ciasna, że prawie przestałem mieć szanse na oddech, postanowiłem, że spróbuję raz jeszcze, już nie po swojemu, ale z pomocą innych. Dużo by opowiadać o całym procesie, tak jak i można by napisać książkę o całym moim aktywnym uzależnieniu. Ale po co? Scenariusze życia uzależnionych są bardzo podobne: te same mechanizmy, podobne schematy. Nie inaczej jest z powrotem w drugą stronę: nie ma drogi na skróty: decyzja o leczeniu, zwrócenie się o pomoc do specjalistów, odcięcie smyczy przy pomocy odpowiednich narzędzi – czyli terapia, gdzie te narzędzia otrzymasz, zmiana środowiska, grupy wsparcia, gdzie dowiesz się jak sobie radzić na początku trzeźwienia i jak w nim trwać. Cały proces terapeutyczny i praca, bez szarpania i „samoleczenia”, „samozosiowania”, słuchanie zaleceń specjalistów i doświadczeń innych trzeźwiejących. Jedynym co trzeba zrobić szybkim cięciem – to właśnie odciąć się z tej smyczy poprzez pójście na leczenie.

A jeśli ktoś ma opór i lęk przed leczeniem? Że się nie uda? Tyle razy już próbował?

Boisz się? Nie wierzysz, że Ci się uda? Myślisz, że nie będziesz już nigdy mógł poczuć wolności i szczęścia? A teraz jesteś wolny, szczęśliwy, albo zdrowy? Jest coś jeszcze co masz do stracenia? Jeśli jest to zastanów się czy warto czekać i to stracić. Jeśli nie ma to spróbuj, bo co masz do stracenia?

Czy więc jest coś co to uzależnienie mi dało?

Raczej powinieneś zapytać co mi dało leczenie z uzależnienia.

Teraz mogę powiedzieć, że większą świadomość siebie, to co przepracowałem zaczyna kiełkować, odzyskuję siebie, zawieram nowe znajomości, staram się nie wchodzić w niebezpieczne dla mnie relacje i nie mam tu na myśli substancji. Staram się żyć zdrowo, bardziej świadomie obchodzę się z moim ciałem i „duchem”. No i wolność. 

Tak zdecydowanie wolność.